Żarciki !!
Started By
Qulek
, 28 wrz 2006 20:25
319 odpowiedzi na ten temat
#122 Gość_Rekin_*
Napisany 28 marca 2008 - 15:42
Jedzie gość nową BMW po autostradzie. Nagle złapał gumę, więc zjechał na pas awaryjny i zaczął wymieniać koło. Podjechało do niego drugie BMW, wysiada dres i pyta:
-Co robisz?
-Odkręcam koło...
Dres podszedł do okna, przyłożył z łokcia w szybę i mówi:
-To ja biorę radio!
-Co robisz?
-Odkręcam koło...
Dres podszedł do okna, przyłożył z łokcia w szybę i mówi:
-To ja biorę radio!
#123 OFFLINE
Napisany 28 marca 2008 - 18:04
nadzieja pałam ze ty mi, o wielki mistrzu wytłumaczysz madroscia która nakazała Ci nazwac groszek warzywem...
Groszek uprawiany jest od czasów starożytnych.
Jego uprawy pojawiły się na Bliskim Wschodzie, natomiast do Europy i na Wschód dotarł około 2000 p.n.e., podobnie stał się w tym czasie popularny w Indiach i w Chinach. W Średniowieczu grochem nawet w Wielkiej Brytanii płacono biedakom. Groszek był pierwszym warzywem, które zostało umieszczone w puszce konserwowej. Warzywo to znajduje wiele zastosowań w kuchni, zarówno w codziennym menu jak i w bardzo wyszukanych przepisach.
http://www.bonduelle.pl/czy_wiesz_ze/
Idzie Jasiu ulicą i spotyka koleżankę z dawnych lat:
- Cześć Jasiu czym się zajmujesz?
- Wykładam chemie...
- A gdzie?
- W Biedronce.
#124 OFFLINE
Napisany 28 marca 2008 - 18:09
1
Górnik Jantek dostał wczasy nad morzem.
Jeden sąsiad pyta go zatem, czy nie wziąłby mu gołębia pocztowego i nie
puścił z Ustki,
to sprawdziliby, ile taki gołąb leci znad morza.
- Nie ma sprawy - powiedział Jantek i spakował gołębia do bagażnika samochodu.
Po dwóch tygodniach Jantek wraca do domu i idzie do sąsiada:
- No i co? Przyleciał?
Sąsiad odpowiada, że jeszcze nie.
Sytuacja powtarza sie codziennie przez dwa tygodnie, a gołębia jak nie ma, tak nie ma.
Po dwóch miesiącach spotykają się na podwórku i Jantek pyta:
- Przyleciał?
- Ach tak.. Ale on przyszedł, boś mu, ciulu, skrzydeł nie rozwiązał.
2
Nauczycielka poleciła dzieciom, żeby napisały wypracowanie, które
zawierać będzie cztery tematy:
1. Monarchia
2. Seks
3. Religia
4. Tajemnica
Powiedziała tez, ze kto skończy jako pierwszy, będzie mógł iść do domu.
Dzieci zaczęły pisać. Po kilkunastu sekundach wstaje Jasio.
Nauczycielka nie chce wierzyć, ze udało mu się juz skończyć.
Prosi go jednak, żeby odczytał swoje wypracowanie.
Jasio z dumą:
Zerżnięto królową! Mój Boże! Kto?
3
Anglik przyjechał w celach turystycznych do Polski, zakwaterował się w hotelu, przespał się i dzwoni rano na recepcję z prośbą
- "Two tea and rum to room two-two
- Na co recepcjonistka
- param pam pam pam"
Górnik Jantek dostał wczasy nad morzem.
Jeden sąsiad pyta go zatem, czy nie wziąłby mu gołębia pocztowego i nie
puścił z Ustki,
to sprawdziliby, ile taki gołąb leci znad morza.
- Nie ma sprawy - powiedział Jantek i spakował gołębia do bagażnika samochodu.
Po dwóch tygodniach Jantek wraca do domu i idzie do sąsiada:
- No i co? Przyleciał?
Sąsiad odpowiada, że jeszcze nie.
Sytuacja powtarza sie codziennie przez dwa tygodnie, a gołębia jak nie ma, tak nie ma.
Po dwóch miesiącach spotykają się na podwórku i Jantek pyta:
- Przyleciał?
- Ach tak.. Ale on przyszedł, boś mu, ciulu, skrzydeł nie rozwiązał.
2
Nauczycielka poleciła dzieciom, żeby napisały wypracowanie, które
zawierać będzie cztery tematy:
1. Monarchia
2. Seks
3. Religia
4. Tajemnica
Powiedziała tez, ze kto skończy jako pierwszy, będzie mógł iść do domu.
Dzieci zaczęły pisać. Po kilkunastu sekundach wstaje Jasio.
Nauczycielka nie chce wierzyć, ze udało mu się juz skończyć.
Prosi go jednak, żeby odczytał swoje wypracowanie.
Jasio z dumą:
Zerżnięto królową! Mój Boże! Kto?
3
Anglik przyjechał w celach turystycznych do Polski, zakwaterował się w hotelu, przespał się i dzwoni rano na recepcję z prośbą
- "Two tea and rum to room two-two
- Na co recepcjonistka
- param pam pam pam"
#126 OFFLINE
Napisany 28 marca 2008 - 20:50
temat "żarciki" a można przy okazji się czegoś dowiedzieć
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe botki. Szarpią się, męczą, ciągną...
Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze a Jasio mówi:
- Ale założyliśmy buciki odwrotnie...
Pani patrzy: faktycznie, lewy na prawy. No to je ściągają, mordują się, sapią...
Ufff, zeszły.
Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść...
Ufff, weszły.
Pani siedzi, dyszy a Jasio mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani ugryzła się w język, znów się szarpią z butami...
Zeszły.
Na to Jasio:
- To buciki mojego brata, i mama kazała mi je nosić...
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż się przestaną trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się...
Weszły.
- No dobrze - mówi pani - a gdzie są twoje rękawiczki?
- Schowałem w bucikach żeby nie zgubić!
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe botki. Szarpią się, męczą, ciągną...
Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze a Jasio mówi:
- Ale założyliśmy buciki odwrotnie...
Pani patrzy: faktycznie, lewy na prawy. No to je ściągają, mordują się, sapią...
Ufff, zeszły.
Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść...
Ufff, weszły.
Pani siedzi, dyszy a Jasio mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani ugryzła się w język, znów się szarpią z butami...
Zeszły.
Na to Jasio:
- To buciki mojego brata, i mama kazała mi je nosić...
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż się przestaną trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się...
Weszły.
- No dobrze - mówi pani - a gdzie są twoje rękawiczki?
- Schowałem w bucikach żeby nie zgubić!
#127 OFFLINE
Napisany 28 marca 2008 - 20:51
ja cytowac nie bede. pokusze sie o prezentacje osobniczej madrosci a nie zasady kopiuj -wklej.
groch to nasiono rosliny straczkowej okryto-nasiennej. strac pełni w owej roslinie funkcje owocu, popularny zas groszek to jego nasiono.
wqarzywo to nazwa zwyczajowa, tylko dlatego iz jest ono spozywane przez cłowieka. tym samym groszek w grochu czym słonecznik w kwiecie
groch to nasiono rosliny straczkowej okryto-nasiennej. strac pełni w owej roslinie funkcje owocu, popularny zas groszek to jego nasiono.
wqarzywo to nazwa zwyczajowa, tylko dlatego iz jest ono spozywane przez cłowieka. tym samym groszek w grochu czym słonecznik w kwiecie
#128 OFFLINE
Napisany 28 marca 2008 - 21:01
natalka nie dasz sie przekonać, co nie
a żarcik gdzie
- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu do nauczycielki.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
A Jasiu na to:
- A kto lubi, będziemy uważać.
a żarcik gdzie
- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu do nauczycielki.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
A Jasiu na to:
- A kto lubi, będziemy uważać.
#129 OFFLINE
Napisany 29 marca 2008 - 10:31
no to żarcik
Aula. Wykłady prowadzi już starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie zwraca się do studentów:
- Za moich czasów nieobecność na zajęciach usprawiedliwiona była w dwóch przypadkach: po pierwsze - kiedy umarł ktoś bliski z rodziny, po drugie - choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim.
Z końca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajnie wyczerpany seksem?
Cała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu odpowiada:
- W twoim wypadku? - możesz po prostu pisać drugą ręką.
Aula. Wykłady prowadzi już starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie zwraca się do studentów:
- Za moich czasów nieobecność na zajęciach usprawiedliwiona była w dwóch przypadkach: po pierwsze - kiedy umarł ktoś bliski z rodziny, po drugie - choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim.
Z końca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajnie wyczerpany seksem?
Cała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu odpowiada:
- W twoim wypadku? - możesz po prostu pisać drugą ręką.
#132 OFFLINE
Napisany 29 marca 2008 - 20:27
a teraz dowcip który opowiedział facet pod apteką
przychodzi baba do lekarza a ten jej zapisuje jakąś antykoncepcje,
następnego dnia baba przychodzi znowu i pyta lekarza czy te tabletki to do ustnie czy jak? a lekarz na to : "nie prosze pani, dowcipnie"
przychodzi baba do lekarza a ten jej zapisuje jakąś antykoncepcje,
następnego dnia baba przychodzi znowu i pyta lekarza czy te tabletki to do ustnie czy jak? a lekarz na to : "nie prosze pani, dowcipnie"
/F/I/A/T/ 650'FL rocznik 1988 w kolorze white
#133 OFFLINE
Napisany 30 marca 2008 - 19:26
W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i kościół. W sobotę idzie rabin do synagogi patrzy a ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył, ale i zastanowił... Następnego dnia czyli w niedziele idzie ksiądz na msze, patrzy a rabin odcina rurę wydechowa w jego samochodzie.
- Rabin, co ty robisz z moim samochodem ? - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada:
- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.
- Rabin, co ty robisz z moim samochodem ? - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada:
- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.
#134 Gość_Franiu126p_*
Napisany 13 kwietnia 2008 - 19:07
Troche ostre:
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze.
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, który zajmuje się tego typu urazami,
plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje...Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać.
Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje
Mąż został wezwany do szpitala, bo jego żona miała wypadek samochodowy.
Zdenerwowany czeka na lekarza, wreszcie lekarz się pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nią, panie doktorze.
- Cóż...Żyje. I to jest dobra wiadomość. Ale są i złe: żona, niestety będzie musiała przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tys. złotych.
- Oczywiście, oczywiście - na to mąż.
- Potem potrzebna jej będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt ok. 5 tys. miesięcznie.
- Tak, tak... - kiwa głową mąż.
- Konieczny będzie pobyt w sanatorium, który zajmuje się tego typu urazami,
plus ta rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje...Koszt sanatorium - 10 tysięcy...
- Boże...
- Tak mi przykro...To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie refunduje również leków, które przepiszemy pańskiej żonie, a to bardzo drogie leki..
- Ile? - blednie mąż.
- Miesięcznie 12 - 15 tysięcy złotych.
- Jezuu...
- Plus pielęgniarka całą dobę. Na pana koszt. Tu już się może pan dogadać.
Myślę, że znajdzie pan kogoś za 10 zł za godzinę...
Cisza. Mąż chowa twarz w dłoniach. Nagle lekarz wybucha serdecznym śmiechem, klepie męża po ramieniu:
- Żartowałem! Nie żyje
#138 OFFLINE
Napisany 14 kwietnia 2008 - 14:54
Pokłóciły się okrutnie części ciała. No, bo kto tu rządzi?
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy, jaki kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy - myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic nam nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwała się milcząca dotąd dupa - I JUŻ.
śmiech ogólny, że całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedziała dupa - jak tak, to STRAJK. I przestała robić cokolwiek.
Minęło kilka godzin.
Mózg dostał gorączki.
Ręce opadły.
Nogi zgięły się w kolanach
Oczy wyszły na wierzch.
Żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku.
Szybko zawarto porozumienie.
Szefem została dupa.
I tak to już jest drodzy moi.
Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy, jaki kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy - myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic nam nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwała się milcząca dotąd dupa - I JUŻ.
śmiech ogólny, że całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedziała dupa - jak tak, to STRAJK. I przestała robić cokolwiek.
Minęło kilka godzin.
Mózg dostał gorączki.
Ręce opadły.
Nogi zgięły się w kolanach
Oczy wyszły na wierzch.
Żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku.
Szybko zawarto porozumienie.
Szefem została dupa.
I tak to już jest drodzy moi.
Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.