FSM 126p 1986 r.
Started By
dovers_ck
, 14 cze 2011 22:06
125 odpowiedzi na ten temat
#103 OFFLINE
Napisany 16 marca 2013 - 22:16
Dzięki pomocy kolegom znów remont ruszył.
Marcinb858 też wspiera telefonicznie za co dziękuję
Na początku póki widno pomalowałem wydech i obejmy
Dokręcona głowica, założona klawiatura i ustawione luzy zaworowe
czyszczenie gaźnika i wymiana uszczelek
Założony gaźnik i przyłożona pokrywa zaworów co by nic nie wpadło
Składanie z dwóch rozruszników jeden
No i prawie gotowy
Kolejne rachunki
Marcinb858 też wspiera telefonicznie za co dziękuję
Na początku póki widno pomalowałem wydech i obejmy
Dokręcona głowica, założona klawiatura i ustawione luzy zaworowe
czyszczenie gaźnika i wymiana uszczelek
Założony gaźnik i przyłożona pokrywa zaworów co by nic nie wpadło
Składanie z dwóch rozruszników jeden
No i prawie gotowy
Kolejne rachunki
#107 OFFLINE
#112 OFFLINE
Napisany 13 kwietnia 2013 - 21:31
Dziś zawitała wiosna więc na dworze grzebałem, wpierw zacząłem od instalacji, wywalanie zbędnych już kabli
W między czasie pomalowany hak i rurka dolotu z sześćsetki
Kable poukładane i pochowane w peszle
Silnik na swoim miejscu
Poskładane prawie wszytko, zostało podłączyć hak, zmontować zderzak, lampy i klapę.
A tak odpalił po przesmarowaniu i napompowaniu paliwa do gaźnika
Cały remont kosztował mnie 485zł
W między czasie pomalowany hak i rurka dolotu z sześćsetki
Kable poukładane i pochowane w peszle
Silnik na swoim miejscu
Poskładane prawie wszytko, zostało podłączyć hak, zmontować zderzak, lampy i klapę.
A tak odpalił po przesmarowaniu i napompowaniu paliwa do gaźnika
Cały remont kosztował mnie 485zł
#114 OFFLINE
Napisany 21 maja 2013 - 21:32
Dziś mając trochę czasu wypucowałem malucha niedługo zmieni się trochę wewnątrz i na zewnątrz.
Edit.
W sobotę zrobiłem sobie wycieczkę do Ożarowa.
W maluchu Marcinb858 wymieniony rozrząd i konserwacja komory bo troszki pogniła, w sejku wymieniona klapa a w moim docięta, spasowana i przymocowana dokładka zderzaka przedniego.
Po zakończonych pracach wypad na fotki.
Aż słońce zaszło i trzeba było zmykać do domu.
Edit.
W sobotę zrobiłem sobie wycieczkę do Ożarowa.
W maluchu Marcinb858 wymieniony rozrząd i konserwacja komory bo troszki pogniła, w sejku wymieniona klapa a w moim docięta, spasowana i przymocowana dokładka zderzaka przedniego.
Po zakończonych pracach wypad na fotki.
Aż słońce zaszło i trzeba było zmykać do domu.
#116 OFFLINE
Napisany 11 czerwca 2013 - 21:41
8-9.06.13r. Spędziłem na imprezie Mega Spot Pasjonat Tuning gdzie maluch zrobił furorę
No to krótka foto relacja znalezionych zdjęć (pewnie jeszcze przybędzie)
Tuż przed Wieruszowem przemycie aut z kurzu
Namówiony przez kolegów pojechałem opowiedzieć na "macie" o maluchu
W niedzielę pojechaliśmy po śniadanko
Kolega próbował odpalić podpałkę od strzałów z wydechu
Później był konkurs na najgłośniejszy wydech
Od 1:29 urywek z konkursu
I tak minął weekend, trza było wracać.
No to krótka foto relacja znalezionych zdjęć (pewnie jeszcze przybędzie)
Tuż przed Wieruszowem przemycie aut z kurzu
Namówiony przez kolegów pojechałem opowiedzieć na "macie" o maluchu
W niedzielę pojechaliśmy po śniadanko
Kolega próbował odpalić podpałkę od strzałów z wydechu
Później był konkurs na najgłośniejszy wydech
Od 1:29 urywek z konkursu
I tak minął weekend, trza było wracać.
#117 OFFLINE
Napisany 21 lipca 2013 - 19:17
Zapokazuj co tam zmajstrowałeś
#118 OFFLINE
Napisany 21 lipca 2013 - 19:18
No więc wróciłem z ogólnopolskiego zlotu FSO w Karolewie, wyjazd z dość dużymi przeżyciami i pechowy jak dla mnie.
Zaczęło się od kapcia i rozwalonych poduszek skrzyni biegów przez co straciłem trzeci bieg...
Później jadąc tuż przed Piotrkowem Trybunalskim (3km przed) coś walnęło w silniku i straciłem ładowanie, myślałem że pasek i zadowolony bo miałem zapasowy zjechałem na zatoczkę przystankową, otwieram klapę cały pasek leży sobie na osłonie silnika a kółko alternatora lata we wszystkie strony, tak wyglądało po wyjęciu
Szukałem pomocy wśród znajomych lecz ciężko było. Coś pomodziłem by tylko dotoczyć się do Piotrkowa lecz po kilometrze kółko się rozleciało całkowicie i pasek stracił wszystkie zęby.
Dotoczyłem się do Piotrkowa bez chłodzenia i ładowania. Wjeżdżając zobaczyłem jakiś warsztat. Zajechałem z pomysłem by przyspawać podkładkę regulacyjną, lecz pan stwierdził że nie ma gazu w migomacie i nie pospawa, leczy wytłumaczył gdzie jest szrot. Jechałem tak jak mówił i zobaczyłem na płocie reklamę z adresem, szybko wbiłem w nawigację i pojechałem. Przejechałem całą ulicę i nie znalazłem szrotu. Zatrzymałem się na poboczu otworzyłem klapę i tylko poszedł jeden wielki dym. Zatrzymałem kogoś by zapytać o ten szrot lecz stwierdził iż nie wie. Podszedłem więc do drugiej osoby która stała przy działce. Miły pan stwierdził że tu nie ma szrotu i spytał czy to nie ja stałem przed Piotrkowem. Potwierdziłem i opowiedziałem co się stało. Pan powiedział żebym wsiadał i zawiezie mnie na złom. Pojechaliśmy na jeden niestety nic nie było. Na drugim powiedziano mi iż samego kółka nie sprzedadzą tylko cały alternator, udało się go kupić za 30zł. Nieznana mi osoba odwiozła mnie do malucha. Chciałem zapłacić mu za to wożenie mnie lecz oddał mi pieniądze i powiedział że trzeba ludziom pomagać w potrzebie.
Po założeniu "nowego kółka" i zapasowego paska dojechałem na zlot.
Na zlocie odkryłem iż pękła obudowa termostatu, kolanko gaźnika się rozkręciło i uszczelka wyszła bokiem i korek oleju rozleciał się.
Dziś wracając ze zlotu wydmuchało znów uszczelkę tłumika, a na dodatek w szczerym polu na jakimś zadupiu padła nawigacja i jechałem kierując się kompasem. Dojechałem do Łodzi i dopiero tam udało się uruchomić jakąś mapę w telefonie.
Jak wjadę na kanał to zobaczymy co jeszcze dupło.
A teraz pragnę podziękować wszystkim zaangażowanym w pomoc mi Wielkie dzięki Panie i Panowie
Zaczęło się od kapcia i rozwalonych poduszek skrzyni biegów przez co straciłem trzeci bieg...
Później jadąc tuż przed Piotrkowem Trybunalskim (3km przed) coś walnęło w silniku i straciłem ładowanie, myślałem że pasek i zadowolony bo miałem zapasowy zjechałem na zatoczkę przystankową, otwieram klapę cały pasek leży sobie na osłonie silnika a kółko alternatora lata we wszystkie strony, tak wyglądało po wyjęciu
Szukałem pomocy wśród znajomych lecz ciężko było. Coś pomodziłem by tylko dotoczyć się do Piotrkowa lecz po kilometrze kółko się rozleciało całkowicie i pasek stracił wszystkie zęby.
Dotoczyłem się do Piotrkowa bez chłodzenia i ładowania. Wjeżdżając zobaczyłem jakiś warsztat. Zajechałem z pomysłem by przyspawać podkładkę regulacyjną, lecz pan stwierdził że nie ma gazu w migomacie i nie pospawa, leczy wytłumaczył gdzie jest szrot. Jechałem tak jak mówił i zobaczyłem na płocie reklamę z adresem, szybko wbiłem w nawigację i pojechałem. Przejechałem całą ulicę i nie znalazłem szrotu. Zatrzymałem się na poboczu otworzyłem klapę i tylko poszedł jeden wielki dym. Zatrzymałem kogoś by zapytać o ten szrot lecz stwierdził iż nie wie. Podszedłem więc do drugiej osoby która stała przy działce. Miły pan stwierdził że tu nie ma szrotu i spytał czy to nie ja stałem przed Piotrkowem. Potwierdziłem i opowiedziałem co się stało. Pan powiedział żebym wsiadał i zawiezie mnie na złom. Pojechaliśmy na jeden niestety nic nie było. Na drugim powiedziano mi iż samego kółka nie sprzedadzą tylko cały alternator, udało się go kupić za 30zł. Nieznana mi osoba odwiozła mnie do malucha. Chciałem zapłacić mu za to wożenie mnie lecz oddał mi pieniądze i powiedział że trzeba ludziom pomagać w potrzebie.
Po założeniu "nowego kółka" i zapasowego paska dojechałem na zlot.
Na zlocie odkryłem iż pękła obudowa termostatu, kolanko gaźnika się rozkręciło i uszczelka wyszła bokiem i korek oleju rozleciał się.
Dziś wracając ze zlotu wydmuchało znów uszczelkę tłumika, a na dodatek w szczerym polu na jakimś zadupiu padła nawigacja i jechałem kierując się kompasem. Dojechałem do Łodzi i dopiero tam udało się uruchomić jakąś mapę w telefonie.
Jak wjadę na kanał to zobaczymy co jeszcze dupło.
A teraz pragnę podziękować wszystkim zaangażowanym w pomoc mi Wielkie dzięki Panie i Panowie
#120 OFFLINE
Napisany 29 sierpnia 2013 - 12:55
Wakacje miały wyglądać trochę inaczej ale trzy dni przed wyjazdem dowiedziałem się że jedziemy maluchem, szybkie szykowanie auta, zakup części na zapas i ogień.
Plany do podróży były takie
Ale trochę się zmieniły, to już podczas opowieści się wyjaśni.
No to zaczynamy.
Droga do Kijowa jak marzenie
Przerwa a przy okazji studzenie silnika. Po drodze rozwalił nam się korek oleju (dobrze że miałem stary)
W samym centrum Kijowa napotkałem malucha jakiegoś składaka, wnętrza nie było tylko jeden wielki burdel i skrzynka po piwie. Taki strup że myślałem iż to już tu stoi i robi za składzik. Aż nagle przyszedł pan, siadł na skrzynce, odpalił i pojechał. W tedy mnie i znajomym szczena opadła, ale jak zaczął jechać po bruku i całe zawieszenie napier... to myślałem że się rozpadnie, ale jechał.
W drodze nad morze minęliśmy nysę i upolowałem żuka robiącego za składzik.
I już nad morzem. W maluchu jechaliśmy we trzech. Spakowałem wszystko tak, że w środku tylko plecaki z podręcznymi rzeczami były.
Dla osób którym chce się czytać: Konfiguracja wyglądała następująco
1. z przodu w miejscu koła zapasowego linka, kable rozruchowe narzędzia, trójkąt lewarek kamizelka, dalej namiot, 3x śpiwory, 3x karimaty, 3x poduszki, jedna apteczka.
2. U góry: dwie torby, kolejne narzędzia, części na zapasz, jakieś duperele i 2x baniaki 6l z wodą
3. Z tyłu przypięte koło zapasowe i moja torba
Osoba jadąca z tyłu miała najwygodniejsze miejsce (wiem bo spałem w trasie), cała kanapa wolna
Po dwóch dniach pojechaliśmy na klify i step. Stąd będą filmy i lepsze zdjęcia jak dostanę od kolegi (powiem tylko że drogi dla aut terenowych i kierowcy takowych pojazdów patrzyli na malucha z podziwem)
Maluch troszki się ubrudził (tylna szyba była totalnie zarąbana a o wnętrzu nie wspomnę.
Silnik też się zakurzył, na foto trochę wyczyszczony bo wyciągaliśmy filtr powietrza z którego wysypałem garść kurzu, pyłu i piachu.
C.D.N. jak dostanę fotki od kolegów (mój aparat skapitulował).
Edit.
Teraz już trochę się cofnę w historii (fotki od kolegi).
Zajazd który polecam, śniadanko za 14zł a talerz ogromy że zjeść się nie da.
Już na Ukrainie, przejazd kolejowy gdzie sześć szlabanów było składanych ręcznie i trochę zajęło to czasu jak już pociąg przejechał.
Przerwa bo zawory zaczęły napier... głośniej jak w starym dieslu. Rozebrać pokrywy zaworów nie miałem jak (zapomniałem zapasowej uszczelki) ostygł i troszkę ucichło. Tu także spotkałem jakąś rodzinkę z Jędrzejowa którzy byli w szoku jak zobaczyli malucha
Tuż przed wyruszeniem na klify, my maluchem pojechaliśmy we trzech a kolega z dziewczyną byli już więc pojechali na poszukiwania miejsca na nocleg.
I na klifach dopiero lekkie zakurzenie pojazdu
Patrzymy w przepaść ile by się leciało. Tu spotkaliśmy najwięcej polaków którzy ze zdumieniem patrzyli na nas, machali nam, pozdrawiali i robili zdjęcia. Czułem się jak na mecie jakiegoś rajdu
Później po zwiedzeniu kilku nastu miast wybraliśmy się do Mołdawii. Po drodze zaliczając serwis bo w maluchu padła uszczelka pokrywy zaworów której oczywiście nie miałem.
Mołdawia okazała się pechowa. Niedługo po wjeździe drogowcy położyli nowy asfalt, usypali żwirem (nie tak jak w Polsce drobniutkim żwirkiem) no i tir zapier.... z naprzeciwka wyrzucił kamień spod koła który wylądował nam na przedniej szybie i tym sposobem straciłem szybę.
Dobrze że miałem stretcha i tak powstała tymczasowa szyba.
Na domiar złego w ładzie padł pasek rozrządu (zjechało zęby, 2tyś. km temu to samo było) i trzeba było holować maluchem bez szyby ładę. Nawet przejeżdżaliśmy obok policjantów i nic
Ładę naprawili, maluchem bez szyby zrobiliśmy 120km, dopiero w stolicy państwa w drugim zakładzie dorobili nam szybę (100 dolarów), nie jest idealnie zrobione no ale jest.
Później po wyjechaniu z tego kraju (oczywiście była łapówka na granicy) pojechaliśmy w Karpaty, droga krajowa wygląda gorzej jak u nas droga polna lub w lesie.
W górach zatrzymali ładę do kontroli, stwierdzili że kolega jest pijany, zabrali mu wszystkie pieniądze z portfela i kazali jego dziewczynie jechać. W tym samym czasie zatrzymali też innych polaków którym zabrali wszystkie pieniądze jakie mieli.
A tu już na polskiej granicy, a w sumie przed. Spędziliśmy prawie 10 godzin na granicy.
Już w Polsce w ładzie zaczęło coś śmierdzieć, po chwili przejrzenia auta okazało się że akumulator się gotuje, więc my z kolegą maluchem spokojnie jechaliśmy a łada jak najszybciej pojechała do domciu.
Kolejne fotki i opisy będą jak dostanę resztę zdjęć.
Plany do podróży były takie
Ale trochę się zmieniły, to już podczas opowieści się wyjaśni.
No to zaczynamy.
Droga do Kijowa jak marzenie
Przerwa a przy okazji studzenie silnika. Po drodze rozwalił nam się korek oleju (dobrze że miałem stary)
W samym centrum Kijowa napotkałem malucha jakiegoś składaka, wnętrza nie było tylko jeden wielki burdel i skrzynka po piwie. Taki strup że myślałem iż to już tu stoi i robi za składzik. Aż nagle przyszedł pan, siadł na skrzynce, odpalił i pojechał. W tedy mnie i znajomym szczena opadła, ale jak zaczął jechać po bruku i całe zawieszenie napier... to myślałem że się rozpadnie, ale jechał.
W drodze nad morze minęliśmy nysę i upolowałem żuka robiącego za składzik.
I już nad morzem. W maluchu jechaliśmy we trzech. Spakowałem wszystko tak, że w środku tylko plecaki z podręcznymi rzeczami były.
Dla osób którym chce się czytać: Konfiguracja wyglądała następująco
1. z przodu w miejscu koła zapasowego linka, kable rozruchowe narzędzia, trójkąt lewarek kamizelka, dalej namiot, 3x śpiwory, 3x karimaty, 3x poduszki, jedna apteczka.
2. U góry: dwie torby, kolejne narzędzia, części na zapasz, jakieś duperele i 2x baniaki 6l z wodą
3. Z tyłu przypięte koło zapasowe i moja torba
Osoba jadąca z tyłu miała najwygodniejsze miejsce (wiem bo spałem w trasie), cała kanapa wolna
Po dwóch dniach pojechaliśmy na klify i step. Stąd będą filmy i lepsze zdjęcia jak dostanę od kolegi (powiem tylko że drogi dla aut terenowych i kierowcy takowych pojazdów patrzyli na malucha z podziwem)
Maluch troszki się ubrudził (tylna szyba była totalnie zarąbana a o wnętrzu nie wspomnę.
Silnik też się zakurzył, na foto trochę wyczyszczony bo wyciągaliśmy filtr powietrza z którego wysypałem garść kurzu, pyłu i piachu.
C.D.N. jak dostanę fotki od kolegów (mój aparat skapitulował).
Edit.
Teraz już trochę się cofnę w historii (fotki od kolegi).
Zajazd który polecam, śniadanko za 14zł a talerz ogromy że zjeść się nie da.
Już na Ukrainie, przejazd kolejowy gdzie sześć szlabanów było składanych ręcznie i trochę zajęło to czasu jak już pociąg przejechał.
Przerwa bo zawory zaczęły napier... głośniej jak w starym dieslu. Rozebrać pokrywy zaworów nie miałem jak (zapomniałem zapasowej uszczelki) ostygł i troszkę ucichło. Tu także spotkałem jakąś rodzinkę z Jędrzejowa którzy byli w szoku jak zobaczyli malucha
Tuż przed wyruszeniem na klify, my maluchem pojechaliśmy we trzech a kolega z dziewczyną byli już więc pojechali na poszukiwania miejsca na nocleg.
I na klifach dopiero lekkie zakurzenie pojazdu
Patrzymy w przepaść ile by się leciało. Tu spotkaliśmy najwięcej polaków którzy ze zdumieniem patrzyli na nas, machali nam, pozdrawiali i robili zdjęcia. Czułem się jak na mecie jakiegoś rajdu
Później po zwiedzeniu kilku nastu miast wybraliśmy się do Mołdawii. Po drodze zaliczając serwis bo w maluchu padła uszczelka pokrywy zaworów której oczywiście nie miałem.
Mołdawia okazała się pechowa. Niedługo po wjeździe drogowcy położyli nowy asfalt, usypali żwirem (nie tak jak w Polsce drobniutkim żwirkiem) no i tir zapier.... z naprzeciwka wyrzucił kamień spod koła który wylądował nam na przedniej szybie i tym sposobem straciłem szybę.
Dobrze że miałem stretcha i tak powstała tymczasowa szyba.
Na domiar złego w ładzie padł pasek rozrządu (zjechało zęby, 2tyś. km temu to samo było) i trzeba było holować maluchem bez szyby ładę. Nawet przejeżdżaliśmy obok policjantów i nic
Ładę naprawili, maluchem bez szyby zrobiliśmy 120km, dopiero w stolicy państwa w drugim zakładzie dorobili nam szybę (100 dolarów), nie jest idealnie zrobione no ale jest.
Później po wyjechaniu z tego kraju (oczywiście była łapówka na granicy) pojechaliśmy w Karpaty, droga krajowa wygląda gorzej jak u nas droga polna lub w lesie.
W górach zatrzymali ładę do kontroli, stwierdzili że kolega jest pijany, zabrali mu wszystkie pieniądze z portfela i kazali jego dziewczynie jechać. W tym samym czasie zatrzymali też innych polaków którym zabrali wszystkie pieniądze jakie mieli.
A tu już na polskiej granicy, a w sumie przed. Spędziliśmy prawie 10 godzin na granicy.
Już w Polsce w ładzie zaczęło coś śmierdzieć, po chwili przejrzenia auta okazało się że akumulator się gotuje, więc my z kolegą maluchem spokojnie jechaliśmy a łada jak najszybciej pojechała do domciu.
Kolejne fotki i opisy będą jak dostanę resztę zdjęć.